28.11.2015

Epilog


     Calum Hood był Twoją pierwszą miłością i na długo pozostał jedyną. 

     Wszyscy chcieli żebyś ruszyła dalej - Cloe, Hayley, rodzice, Ashton, a nawet Mike czy znajomi z Kalofornii przed którym się otworzyłam. Bo po prostu na to zasługiwałaś
     Choć wyjechanie z domu, do tego na zupełnie inny kontynent pozwoliło Ci się zdystansować do uczuć, którymi darzyłaś Caluma to wystarczyło byś znów na Niego spojrzała i wszystko odżywało, bo mimo, że się starłaś, to nigdy nie zapomniałaś. Później cieszyłaś się z tego, bo chwile przeżyte z Calumem wciąż były najpiękniejszymi chwilami w Twoim życiu i z perspektywy czasu lubiłaś do nich wracać.  
     Calum był świtem, wodą, powietrzem - wszystkim co kiedykolwiek Cię otaczało i na odległość mniej bolał. Rany zaczęły się goić, kiedy uczyłaś się żyć bez Niego. Noah bardzo Ci pomógł, ale nigdy nie zastąpił Caluma. Starałaś się znaleźć w sobie tyle samo entuzjazmu i radości, co On i kiedy już myślałaś, że Ci się udało, pojawiało się wspomnienie Caluma i rozumiałaś, że to wciąż nie jest to. 
    Stojąc teraz przed lustrem i patrząc na siebie oczami pewnej siebie, młodej kobiety, która w życiu popełniła zbyt wiele błędów, a jednym z nich było zakochanie się w niewłaściwej osobie, wierzyłaś, że gdybyś mogła cofnąć czas to wszystko zrobiłabyś jeszcze raz, dokładnie tak samo. Wątpiłaś by ktokolwiek potrafił, albo chociaż chciał to zrozumieć. Ból i cierpienie, które sobie zadałaś były niepojęte dla innych. Nie chciałaś żyć, upijałaś się, cięłaś i nienawidziłaś, a przez to zmieniłaś się. W jakimś stopniu podobała Ci się ta zmiana. Byłaś pewniejsza siebie i tego co robisz, dumna, że potrafiłaś się wyleczyć, a na wiele rzeczy potrafiłaś teraz spojrzeć z zupełnie innej strony. 
     Mimo wszystko nigdy tak naprawdę się nie wyleczyłaś. Nosiłaś w sobie blizny minionych wydarzeń i czasami jeszcze pojawiał się moment, kiedy chciałaś się załamać i uciec przed światem. Słyszałaś kiedyś jak mama mówiła do taty, że w Twoich oczach wciąż czai się smutek i rzeczywiście tak było. Po rozstaniu z Calumem umarłaś w środku i chyba nawet nie chciałaś zacząć na nowo żyć. 
     Płakałaś jeszcze w poduszkę przypominając sobie to co miałaś. Potem śmiałaś się cicho, przez łzy, bo wspomnienia, które stawały Ci przed oczami były piękne. Żałowałaś, że wielu rzeczy nie zrobiłaś inaczej, ale nie chciałaś cofać czasu.  
     Miałaś szczęście, że udało Ci się poznać prawdziwego Caluma i chociaż przez chwilę z Nim pobyć. Ten, który teraz wychodził na scenę, udzielał wywiadów i spotykał się z coraz to nowymi dziewczynami był kimś innym. Ciężko było patrzeć na taką zmianę, na osobę, którą kiedyś znałaś. W pewnym momencie po prostu przestał przejmować się innymi, a zaczął jedynie sobą i każdy zgubił moment, kiedy dokładnie to się stało. 
      Calum był był trucizną, który skaził Twoje życie, ale Jego jad wsiąkł zbyt głęboko byś mogła kiedykolwiek wyobrazić sobie życie bez Niego. Nie musiałaś Go mieć, ale wciąż potrzebowałaś Go w swojej pamięci. 


✕  ✕  ✕
Udało się. Skończyłam Poison, co jest dla mnie naprawdę dużym osiągnięciem. Piszę odkąd pamiętam, a zakończone historie mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. Smutne
     Dziękuję za każdy zostawiony komentarz, który motywował do dalszego pisania. 
     Teraz, na koniec, chyba mogę napisać, że nie poszłam dokładnie w kierunku, który obrałam sobie na początek. Pisząc kolejne rozdziały sama siebie zaskakiwałam i z niektórych rzeczy nie jestem zadowolona, choć mam nadzieję, że Was nie rozczarowałam. Może w przyszłości coś tu zmienię? 
     Zapraszam Was również na moje kolejne dzieło - Let's Be Friends, gdzie prolog powinien pojawić się do tygodnia lub dwóch. Liczę, że chociaż zerkniecie i może dacie szanse tej historii. 

 xx