14.03.2015

[ 14 ]


Obudziło Cię szczęście i błogi spokój - coś czego się nie spodziewałaś i od dawna było dla Ciebie obce. Zacisnęłaś oczy uciekając przed światłem słonecznym wpadającym przez okno, czując, że w końcu możesz dłużej poleżeć. Nie przypominałaś sobie, kiedy tak dobrze i długo spałaś bez pomocy tabletek. Wyciągnęłaś ręce za siebie i głęboko westchnęłaś przeciągając się. Czułaś jak każda część ciała przyjemnie budzi się ze snu i aż zamruczałaś z zadowolenia. Dopiero po chwili w brzuchu zaczęłaś czuć mrowienie, a potem narastający kłujący ból, który zmusił Cię do nerwowego poruszenia się. Próbowałaś odpędzić od siebie nieprzyjemne ciarki przechodzące wzdłuż kręgosłupa i niepokój, który powoli Cię obezwładniał, ale w końcu wszystko to stało się na tyle nieznośne, a strach zaczął łapać Cię za gardło, że otworzyłaś oczy przeciągając ręką po wolnej stronie łóżka.
     Pusta.
     Poderwałaś się gwałtownie, aż zakręciło Ci się w głowie i pociemniało przed oczami. Rozglądałaś się po pokoju w którym pragnęłaś dostrzec jakąś zmianę, ale książki na półkach wciąż leżały ustawione alfabetycznie, na biurku panował idealny porządek i tylko kołdra razem z prześcieradłem były zmięte bardziej niż zazwyczaj.
     Ból, który Cię obezwładnił był tak przerażająco silny, że w pierwszym odruchu skuliłaś się wbijając ręce w lewą pierś, a potem zagryzłaś poduszkę przepłakując się. Wypłakiwałaś swoje serce z przyklejonymi pasmami włosów do mokrych policzków i jedyne czego pragnęłaś to wykrzyczeć imię Caluma. Chciałaś się łudzić, że zniknął na chwilę, że jest w łazience albo czeka na Ciebie w kuchni z przygotowanymi tostami, ale cisza która panowała w domu była oczywista. Trzęsąc się cała, krztusząc własnymi łzami i śliną sięgnęłaś po telefon. Była dziewiąta osiemnaście i nie miałaś ani jednej wiadomości.
 

Calum próbował niezauważalnie wejść do domu i przemknąć do swojego pokoju. Udałoby Mu się to, ale zbyt zajęty rozglądaniem się wokół siebie nie zauważył leżących pudeł pod ścianą i potknął się o nie głośno lądując na podłodze, a potem wydał z siebie długi jęk boleści. Kartony leżały pod chłopakiem całkowicie pogniecione.
     - Calum!
     - Mama!
     Trudno było powiedzieć, które z Nich było bardziej zdziwione swoim widokiem. Calum miał nadzieję, że mamy nie było w domu, a mama łudziła się, że Calum jest jeszcze swoim pokoju. Joy niestety dosyć często uspokajała się wmawiając sobie, że Calum śpi w swoim łóżku, albo po prostu zasiedział się u jednego z chłopaków i za chwilę wróci do domu. Później jednak wyczuwała na brudnych ubraniach syna smród dymu papierosowego albo alkoholu, który przypadkiem został rozlany. Częściej jednak Calum wracał nad ranem i choć próbował być cicho i tak się tłukł. Ewentualnie leżał na podłodze przed swoją mamą, próbując wymyślić jakieś wiarygodne usprawiedliwienie. Kiedyś Calum miał w zwyczaju wracać do domu pijany i zupełnie niekontaktujący. Nie dość, że dopiero co wyrósł z pieluch to jeszcze pił tak, że ledwo trzymał się na nogach. Po jednej z gorszych awantur na temat Jego zachowania nauczył się nie wracać na noc do domu, kiedy był w takim stanie, że nie umiał policzyć do trzech. Dzwonił po chłopaków, a częściej do Nii, żeby wszystkich porozwoziła do domów, a Jego samego przenocowała.
     - Gdzie byłeś?
     - Nie wyszłaś jeszcze?
     Odezwali się naraz, a Calum zaraz pożałował swojego pytania, kiedy Joy ściągnęła gniewnie brwi. Gotowa do wyjścia Mali pojawiła się z tyłu, starając się powstrzymać śmiech i cisnące się na usta uwagi, które mogłyby tylko pogorszyć sytuacje brata.
     - Fajnie cię widzieć, Cal - przywitała się przechodząc obok niego.
     - Zadałam ci pytanie. - Calum nawet nie spojrzał na siostrę, ale unikał też wzroku mamy. Cholera, on to zawsze się wpakuje.
     - Byłem z Mike'm.
     - U niego w domu?
     - Tak - skłamał.
     - Zabawne, Calum, bo kiedy dzwoniłam do jego mamy, okazało się, że jest gdzieś na mieście.
     - Wyszliśmy na chwilę - wymruczał pod nosem, powoli przesuwając się do przodu. Joy to zauważyła, więc zagrodziła Mu drogę domagając się wyjaśnień.
     - Więc nie było was przez pięć minut, bo?...
     - Poszliśmy kupić coś do picia.
     - Ach, tak - Joy pokiwała głową, dalej nie wierząc synowi. - Jak rozumiem byłeś tak zajęty kupowaniem napojów, że o odbieraniu telefonów również zapomniałeś?
     Calum zaklął w myślach, zirytowany faktem, jak jego mama była dociekliwa. Rzeczywiście mógł wczoraj napisać jakiegoś smsa, bo kiedy dzisiaj rano spojrzał na telefon miał na nim siedem nieodebranych połączeń.
     - Calumie Hood, ja dalej czekam na twoją odpowiedź.
     - Byłem z Nią! - wykrzyknął wyrzucając ręce w górę. Zaraz tego pożałował. Nie wiedział co Mu strzeliło do głowy, żeby o Tobie wspominać, ale coraz bardziej przyciskany przez mamę i z pulsującą bólem głową miał problemy ze skupieniem się.
     Twarz Joy od razu wygładziła się, zniknęły zmarszczki gniewu, a postawa rozluźniła się. Calum przyjrzał się bliżej i dostrzegł nikły uśmiech na twarzy Jego mamy. Potem westchnął głośno, bojąc się dokąd to całe wyznanie teraz Go zaprowadzi.
     - Och, Nia. Sądziłam, że już się nie spotykacie.
     Calum wzruszył ramionami. Bo się nie spotykacie. To, że zadzwonił do Ciebie, bo potrzebował gdzieś przenocować, a potem się z Tobą przespał, bo jak każdy dojrzewający mężczyzna miał swoje potrzeby, nie oznaczało jeszcze, że na nowo do siebie wróciliście.
    - To dobrze, że do niej poszedłeś. Nia to taka urocza i mądra dziewczyna, i naprawdę jej na tobie zależało. Tak, to dobrze, że się spotkaliście - dodała jeszcze, po czym z lekkim uśmiechem na twarzy odwróciła się. - Zaproś ją do nas jak najszybciej! Przygotuję ciasto cytrynowe - rzuciła jeszcze zanim zniknęła w pokoju.
     - Kiedy piekło zamarznie - mruknął Calum ruszając do swojej sypialni.
     Rzucił się na nieposłane łóżko i ściągnął przez głowę przepocony podkoszulek. Ugh, śmierdział. Mógł się umyć u Ciebie, ale kiedy obudził się rano i uświadomił sobie, że spał stanowczo zbyt długo zerwał się na nogi i wybiegł z domu. Nie trudził się nawet z dzwonieniem po któregoś ze znajomych żeby po Niego przyjechali, albo chociażby po taksówkę. Uznał, że spacer dobrze Mu zrobi.
     Calum zwariował. Co Go wczoraj podkusiło żeby do Ciebie dzwonić? Ach tak, dziewczyna z którą bawił się Mike miała kwiatowe perfumy podobne do Twoich. Przy tym wypił tez za dużo, mózg zaczął inaczej funkcjonować, a ręce zupełnie Go nie słuchały, kiedy znajdowały Twój kontakt w telefonie. Potem jednak Calum uznał, że nie postąpił głupio dzwoniąc po Ciebie. Naprawdę potrzebował gdzieś przenocować, a jeżeli nadarzyła się możliwość sprawdzenia czy nadal żywo na Niego reagujesz, to dlaczego nie? Nie wiedział z jakiego powodu, ale denerwowała Go myśl, że teraz Ashton spędza z Tobą każdą wolną chwilę. Poleciał do Ciebie zaraz po tym jak się rozstaliście, a Ty Go wpuściłaś. Zaledwie po kilku dniach! To nie tak, że Calum nadal Cię kochał, bo już dawno Mu się znudziłaś. W trasie poznał setki dziewczyn z którymi potrafił bawić się milion razy lepiej niż z Tobą. Były odważniejsze, głośniejsze i zabawniejsze podczas gdy Ciebie interesowały tylko ocean, gwiazdy i książki. Na początku Calumowi to nie przeszkadzało, ale ile można? Był młody i potrzebował się wyszumieć, a przy Tobie nie miał takiej możliwości.
     Zamknął oczy wciskając poduszkę w twarz, próbując odgonić obrazy Twoich szczupłych nóg owiniętych wokół Jego bioder. Te cholerne nogi zawsze były Jego słabością. One i Twoje długie włosy, które teraz zniknęły. Calum wyrzucał z głowy wspomnienie Twojego dotyku, zapachu kokosa, którym pachniało Twoje ciało i kształtu Twoich ust, kiedy patrzył na Ciebie z góry. To był dobry seks. Nie najlepszy, który miał i który Wy mieliście wspólnie, ale był dobry i można było go zapamiętać. Z Honor było inaczej w łóżku - nie żeby gorzej, ale inaczej. Calumowi nie pasował ten kolczyk w pępku o którego zawsze zahaczał ręką, choć zawsze kręciły Go dziewczyny z biżuterią na ciele. Tyłek Honor też nie był tak kształtny i jędrny jak Twój, za to znała kilak ciekawych sztuczek o istnieniu których, akurat Ty pojęcia nie miałaś. Potrafiła rozpalić Caluma do czerwoności tym co z Nim robiła i co robiła sama ze sobą. Cholera, Honor była gorąca i nawet Jej wspomnienie pobudziło Caluma. Ale wciąż coś było nie tak. Honor nie była Tobą i mimo wszystkich Jej zalet Calum wciąż dziwnie czuł się z z tą dziewczyną w łóżku.
 

Odłożyłaś czytaną książkę na bok, zdjęłaś okulary i przetarłaś zaspane oczy. Już dawno obiecywałaś sobie, że pójdziesz spać, ale książka była zbyt ciekawa by móc się od niej oderwać. Poza tym Calum wyszedł gdzieś z chłopakami, więc zgadywałaś, że znowu będziesz musiała robić za Ich kierowcę. To byłby już czwarty raz, a już przy drugim miałaś dosyć. Ale jeżeli pojawiła się możliwość bycia przydatną dla Caluma, to jak mogłaś odmówić?
     Była trzecia w nocy, kiedy do Ciebie zadzwonił.
     - Nis? Nis, kotku... czy ty wiesz jak ja cię uw-uwielbiam?
     Zaśmiałaś się cicho, słysząc zachrypnięty głos Caluma i to z jaką trudnością wymawiał słowa.
     - Gdzie jesteś?
     - Tam gdzie ostatnio. Przyjedziesz?
     Zamilkłaś, choć było oczywiste co odpowiesz, ale zanim zdarzyłaś otworzyć usta, w słuchawce oprócz głośnej muzyki i Caluma usłyszałaś jeszcze dwa inne głosy.
      - Proszęproszęproszęproszęproszę!
     - Odwalcie  się - warknął Calum. - Ja rozmawiam!
     - Mogłabyś przywieźć coś do jedzenia? Umieram z głodu - Ashton westchnął do słuchawki, a potem krzyknął z bólu.
      - McDonald's! Marzy mi się McDonald's - wyjęczał Michael. - Zostaw to idioto!
     - Przepraszam? - zapytałaś, mimo, że czułaś, że ostatnie zdanie Michael'a nie było skierowane do Ciebie.
      - Kretyn z ciebie!
      Mogłaś przysiąc, że przez chwilę szarpali się o telefon, a potem usłyszałaś huk i grad przekleństw, prawdopodobnie z ust Caluma.
      - Jebani idioci - mruknął do siebie, ale i tak wszystko usłyszałaś. Skrzywiłaś się, bo nienawidziłaś przekleństw. - Wybacz skarbie. To jak przyjedziesz?
     - Będę za pół godziny - westchnęłaś powoli zsuwając się z łóżka.
     - Dzięki słońce - Calum cmoknął w słuchawkę, a Ty przewróciłaś oczami na Jego kolejny pieszczotliwy zwrot, który był znakiem charakterystycznym, kiedy Calum pił.
     - Misiuu... Z kim ro - Głos w słuchawce się urwał, kiedy Calum zakończył połączenie.      
     Siedziałaś chwilę z telefonem w ręce nie łapiąc co dokładnie się stało. Z pewnością głos, który usłyszałaś należał do kobiety, co w połączeniu z "misiem" zaniepokoiło Cię. Ktokolwiek to był mógł zwracać się do Caluma. Próbowałaś się uspokoić, ale myśl, że
Twój chłopak mógłby znajdować się teraz w towarzystwie jakiejś dziewczyny powodowała u Ciebie mdłości.
     Ubrałaś dżinsy i zwykły podkoszulek, a potem wyszłaś z pokoju starając się nie skrzypieć drzwiami. Po cichu zakradłaś się do pokoju rodziców, gdzie z biurka porwałaś dokumenty i klucze do samochodu. Zanim wyszłaś z domu trzy razy upewniłaś się, że rodzice mocno śpią i pięć razy zabłagałaś, by nie obudzili się, kiedy Cię nie będzie. W drodze po Caluma modliłaś się tylko o to, by nie był z żadną dziewczyną.     

 

Czułaś się porzucona, wykorzystana, brudna i przede wszystkim samotna. Do kogo miałaś teraz zadzwonić? Do Chloe przez którą poczujesz się jeszcze gorzej? Do Hayley, która będzie Cię pocieszała, ale to niczego nie zmieni? Czy do Ashtona, którego wyrzuciłaś za drzwi?
     Zrezygnowana i kompletnie załamana zsunęłaś się po kafelkach pod prysznicem i przykucnęłaś w brodziku. Gorąca woda parzyła Ci skórę na głowie i ramiona, ale nie zwracałaś na to zbyt wielkiej uwagi. Być może potem, po wyjściu z kąpieli pojawią się czerwone plamy, które zaczną boleć. Co to była za różnica? I tak byłaś cała obolała - w środku i na zewnątrz. Byłaś też zupełną kretynką i to było coś, co powiedziałaby Ci Chloe. Wciąż jednak łudziłaś się, że Calum wróci, bo jeżeli chodziło Niego, nigdy nie traciłaś nadziei.
     Wyszłaś spod prysznica owinięta w granatowy ręcznik. Rzeczywiście skóra na ramionach była czerwona i bolała pod mocniejszym dotykiem. Podobnie było z innymi partiami ciała, bo mięśnie o których zdołałaś już zapomnieć, dzisiejszej nocy na nowo musiały pracować. Zarumieniłaś się na wspomnienie o tym co Ty i Calum robiliście. Staraliście się być cicho, tak by nie obudzić rodziców i miałaś nadzieje, że mimo kilku Twoich zbyt głośnych jęków rozkoszy, rodzice spali dalej. Potem spojrzałaś na swoje poranione przedramienia. Rany zaczynały wyglądać lepiej, ale przez to że wciąż je rozdrapywałaś trudno było im się zagoić. Teraz też powinnaś była sięgnąć po żyletkę. Może rozwiązałaby wszystkie problemy? Ale potem przeraził Cię fakt, że Calum mógł zauważyć blizny i strupy. Co jeżeli to zrobił? Odrzuciły Go? Co sobie pomyślał? Cholera, nie chciałaś żeby nikt prócz Ashtona o tym wiedział.
     Przebrałaś się w krótkie dżinsowe spodenki i luźną bluzeczkę, i usiadłaś z powrotem na łóżku. Nie miałaś żadnego pojęcia co teraz należałoby zrobić. Wpatrywałaś się tylko w telefon leżący przed Tobą i próbowałaś powstrzymać się przed zadzwonieniem do Caluma. Powinnaś była się od Niego odciąć i zupełnie zapomnieć o tym rozdziale życia. Łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. W końcu postanowiłaś, że powinniście się spotkać i porozmawiać - ostatni raz, by wszystko zamknąć. Był to jednak pretekst tylko do tego, by znów zobaczyć Caluma i by znów się łudzić, że tym razem będzie inaczej. 


 ✕  ✕ 
Chyba sprawdzone, ale ręki uciąć nie dam, że błędów nie ma.
Bam bam bam. Calum zły, a Nia spina poślady i bierze się za siebie, bo ile można?  
W planach mam kolejne opowiadanie. Ale jeszcze nie zdecydowałam czy znajdzie się tam któryś z chłopaków z 5sos czy może Harry Styles, który chyba jednak bardziej do całej historii pasuje.