2.11.2014

[ 3 ]

Upadłaś chyba na głowę. Nie - byłaś pewna, że na nią upadłaś; kompletnie zgłupiałaś, ostatnia szara komórka wypaliła się i koniec końców stałaś się masochistką. 
     Niewiedza o tym, co teraz dzieje się z Calumem była tak swędząca, że nie mogłaś się powstrzymać i otworzyłaś laptopa. Serce galopowało Ci, jak po przebiegnięciu maratonu, kiedy wpisywałaś adresy stron. Zniknęłaś z życia na dobre dwa tygodnie i teraz, gdy na nowo wchodziłaś na swoje konta, tysiące powiadomień i wiadomości zwaliło Cię z nóg. 
     Po powrocie ze szpitala zamknęłaś się w swoim pokoju i nikogo do niego nie wpuszczałaś. Wyłączyłaś nawet swój telefon bojąc się przychodzących wiadomości od znajomych. Nie chciałaś myśleć o tym czy Twoja próba samobójcza, a przez to i jej przyczyna, krążyły oblepione we wstrętne plotki po portalach internetowych. Nie zdziwiłabyś się gdyby tak było - w końcu byłaś dziewczyną sławnego Caluma Hooda. Co prawda zawsze starałaś się być ostrożna w tym co umieszczałaś w sieci i bardzo chroniłaś swoją prywatność, ale w dzisiejszym świecie mało rzeczy potrafiło zostać w cieniu. Myśl, że wszyscy wiedzieli co zrobiłaś i dlaczego powodowała u Ciebie odruch wymiotny. 
     Na Facebooku czekało na Ciebie pełno wiadomości od znajomych, nawet tych z którymi już od dawna nie utrzymywałaś żadnego kontaktu. Skąd i co dokładnie wiedzieli? Nie miałaś zamiaru się dowiadywać, więc wykasowałaś wszystko co nie miało dla Ciebie jakiegokolwiek znaczenia. Na Twitterze było gorzej głównie z ze względu na tweety fanek, które wciąż żyły zerwaniem Twoim i Caluma. Jego profil był chyba najgorszy, bo nie było na nim nic do czego mogłabyś wrócić. Ale wpisy i kilka zamieszczonych przez Niego zdjęć nie wystarczyły, potrzebowałaś więcej. Dlatego wylądowałaś na jakichś blogach i Tumblrach poświęconych 5 Second of Summer. 
     Chorą przyjemność sprawiało Ci patrzenie na zdjęcia Caluma z fankami albo na te robione przez paparazzich. Rozpoznawałaś na nich znajome spodnie, które często walały się gdzieś po podłodze w pokoju Caluma, a które zawsze Mu sprzątałaś albo koszulki lub bluzy w których chodziłaś. Katowałaś się, zastanawiając się, czy Calum myślał o Tobie, kiedy je zakładał. Musiał pamiętać, że nosił coś w czym zdarzało Ci się spać, albo ubierać, kiedy siedzieliście w nocy przed domem. Musiał pamiętać jak w nich wyglądałaś.
     Kiedyś, kiedy po raz pierwszy wyszłaś z łazienki w swojej bieliźnie i szarym podkoszulku Caluma, który nie zasłaniał wiele, Calum powiedział, że jest to najseksowniejszy widok, jaki kiedykolwiek widział i jeżeli istnieje taka możliwość, to chciał żebyś już zawsze chodziła w Jego rzeczach.
     Lubiłaś te refleksje, bo były czymś, czego mogłaś się pochwycić i przetrwać kolejny dzień. Czasami wyobrażałaś sobie, że Wasze zerwanie nie miało miejsca i wtedy znów czułaś się lekka. Doszłaś do takiej wprawy życia wspomnieniami, że kiedy budziłaś się w środku nocy szukałaś ręką śpiącego obok Caluma. Potem znów przychodziła ciemność, gdy uzmysławiałaś sobie, że wszystko sobie wymyśliłaś.
     Kliknęłaś na kolejną stronę i przełknęłaś powoli ślinę, kiedy napotkałaś zdjęcie Caluma zrobione dwa dni temu. Dwa dni temu. Był piękny. Był po prostu piękny i idealny w każdym calu. Patrząc na zdjęcie przypominałaś sobie. 
     Choć pewnie chciał i na pewno mógłby, Calum nigdy nie próbował Cię zmieniać. Zauważyłaś, że łatwo się przy Tobie irytował - Twoje zachowanie Go irytowało, bo nie byłaś jedną z tych dziewczyn latających co noc do klubów, ale bardzo rzadko mówił coś na ten temat. Częściej szeptał Ci do ucha, że podobasz Mu się właśnie taka, jaka jesteś. Miałaś własny rozum, cele w życiu i siedzenie z Tobą wieczorem na kanapie naprawdę Calumowi odpowiadało. Ale mimo, że będąc z Nim zostałaś przy swoich przyzwyczajeniach, to i tak odkryłaś zupełnie inną stronę życia. Calum obudził w Tobie śmiech, działanie bez zbytniego myślenia i w końcu, dzięki Niemu, zaczęłaś widzieć kolory. Trudno było się nie zakochać w osobie, która pokolorowała Twoje życie.
     Spojrzałaś na ręce, które zaczęły Ci się trząść - ostatnio zdarzało Ci się to coraz częściej, tym bardziej w stresujący sytuacjach. Zimny pot oblał Twoje ciało, a po nim nadeszło gorąco, które zwaliło Cię z nóg. Wciąż wszystko widziałaś wyraźnie, ale umysł zaczął wariować i miałaś wrażenie, że jest już tylko ciemność. Opadłaś na plecy, kiedy wszystkie objawy zaczęły się nasilać i marzyłaś by to wszystko odeszło. 
     Do reszty zwariowałaś, kiedy wystukałaś kod w telefonie i włączyłaś jedną z Jego piosenek. Czułaś się coraz gorzej, kiedy słuchałaś głosu Caluma i przypominałaś sobie wszystko, co kiedykolwiek do Ciebie powiedział. Naprawdę byłaś masochistką, bo ten rodzaj bólu uznałaś za słodki.

Leżałaś na plecach na swoim łóżku z nogami wystawionymi na ścianę, a jedyne światło pochodziło od niebieskiej lampki stojącej na biurku. Z dołu dochodziły odgłosy włączonego telewizora. Odwróciłaś wzrok od czytanej przez siebie książki, kiedy drzwi do Twojego pokoju uchyliły się.
     - Co robisz?
     Zamachałaś Więźniem Labiryntu w stronę stronę stojącej w progu mamy.
     - Nie siedź zbyt długo. I zapal sobie światło koło łóżka. W pokoju jest zbyt ciemno na czytanie.
     - Jasne - odpowiedziałaś, nie przejmując się zbytnio słowami mamy.
     Wróciłaś do czytania, choć książkę znałaś już na pamięć. Był piątek wieczór, a Ty nudziłaś się jak nigdy. Żałowałaś, że nie poszłaś razem z Hayley i Chloe do kina, bo mimo, że film na który się wybierały nie wydał Ci się ciekawy, to jednak oglądanie go byłoby lepsze niż siedzenie w domu. Odrzuciłaś książkę na bok, kiedy ekran Twojego telefonu zaświecił się oznajmiając przyjście nowej wiadomości.

     Cal♥:
dalej się nudzisz?
     Ty:
Umieram z nudów
     Cal:
wyjrzyj przez okno x


     Siedziałaś przez chwilę zaskoczona ostatnią wiadomością i dopiero odgłos uderzania czegoś w szybę Twojego okna zmotywował Cię do podejścia do niego. Odsunęłaś zasłony i próbowałaś dostrzec cokolwiek przed swoim domem. Otworzyłaś okno i wychyliłaś się przez nie ostrożnie.
     - Nia!
     - Calum? - otworzyłaś szerzej oczy na widok chłopaka stojącego pod Twoim oknem. - Co ty tu robisz? Wiesz która jest godzina?
     - Mówiłaś, że się nudzisz - wyjaśnił z uśmiechem. - A teraz schodź tu szybko do mnie.
     - Co? Jestem w piżamie, Cal. - Wskazałaś na krótkie białe szorty i cukierkową koszulę z długim rękawem w której uwielbiałaś spać.
     - Nie mam nic przeciwko - Calum wyszczerzył się głupkowato. - Nie bądź taka sztywna, Nis. Załóż coś na siebie i schodź.
     Przewróciłaś oczami na komentarz Caluma, ale zrobiłaś dokładnie to, o co prosił. Krzyknęłaś głośne "dobranoc" rodzicom, zamknęłaś drzwi do pokoju i ostrożnie wyszłaś przez okno, uprzednio zakładając białe tenisówki i biorąc ciepły sweter do ręki - tak na wszelki wypadek.
     Puściłaś się rynny i zeskoczyłaś na miękka ziemię, prawie się przewracając. Calum stał za Tobą z rękami w kieszeniach i bezczelnym uśmiechem na ustach. Ledwo widocznie je oblizał oblizał i przygryzł dolną wargę, kiedy zakładałaś na siebie sweter.

    - Co? - zapytałaś, nie widząc skąd w Jego oczach pojawił się psotny błysk.
    - Miałem stąd całkiem dobry widok.
     Chciałaś zapytać na co, ale szybko uzmysłowiłaś sobie, że kiedy schodziłaś na dół Twoja koszula podciągnęła się do góry, a krótkie spodenki opięły się na Twojej pupie. Zarumieniłaś się zażenowana, że nie pomyślałaś o tym wcześniej. Wciąż nie byłaś przyzwyczajona do myśli, że Calum widział Cię nagą, a poza tym teraz wcale nie miałaś zamiaru świecić przed Nim pupą. 

     Byłaś niewinnie słodka, zupełnie inna od dziewczyn z którymi Calum mógłby się spotykać. Może byłaś trochę za cicha i spokojna, kiedy On cały buzował od nadmiaru energii, ale podobał Mu się sposób w jaki się rumienisz, Twój cichy śmiech, kiedy zasłaniałaś usta ręką i próbowałaś udawać poważną, to jak pachniały Twoje włosy i cholera, wariował na widok Twoich smukłych i długich nóg, a kiedy oplatały Go w pasie, zupełnie tracił rozum.
     - Podoba mi się jak się rumienisz - wyznał biorąc Cię za rękę i ciągnąc na ciemniejszą stronę ogrodu.

     Zamrugałaś zaskoczona widokiem koca rozłożonego na trawie. Calum puścił Twoją dłoń i przyklęknął przy swoim plecaku z którego zaczął coś wyjmować. Nachyliłaś się nad Jego ramieniem i uśmiechnęłaś szeroko, kiedy rozpoznałaś w zawiniętych siatkach termos i rogale maślane. Pocałowałaś Go przelotnie w policzek, zaciągając się Jego zapachem. Usiadłaś na kocu biorąc od Caluma jeden z rogali i mały termos w którym odkryłaś mleko sojowe z przyprawami. Uniosłaś pytająco brew, czekając na wyjaśnienia Caluma.
     - Wiem, że je lubisz - powiedział jakby nigdy nic.
     - I nie spaliłeś kuchni gotując dla mnie mleko? - zapytałaś zaczepnie, ale w środku skakałaś z radości i umierałaś z miłości.
     Jeżeli jeszcze nie byłabyś w Nim zakochana, to teraz zakochałabyś się na pewno. Nie spodziewałaś się takiego gestu po Calumie. On raczej nie potrafił i nie starał się być romantyczny, więc każdy, nawet najmniejszy pocałunek zachowywałaś głęboko w pamięci.
     Położyłaś się obok Caluma, umieszczając swoją głowę na Jego piersi. Objęłaś go w pasie, kiedy On zrobił dokładnie to samo. Słuchałaś bicia Jego serca, co było najpiękniejszym dźwiękiem jaki zdarzyło Ci się usłyszeć i patrzyłaś w rozgwieżdżone niebo. Dostrzegłaś magię w tamtej idealnej chwili, która była
waszą magią. Z Calumem zawsze wszystko było inne i piękne.
     Leżeliście w ciszy przerywanej odgłosem od czasu do czasu przejeżdżającego samochodu i nocnych owadów, kiedy opowiadałaś o Gwiazdozbiorach. Kiedyś sporo o nich czytałaś i bawiłaś się z tatą w odnajdywanie ich na niebie.
    - Jestem brudna? - zapytałaś wycierając dla pewności twarz grzbietem ręki. Poczułaś się nagle niepewnie pod uporczywym wzrokiem Caluma.
    - Nie. Pomyślałem sobie o czymś.
    - O czym?
    - Że się w tobie zakochałem.

    Wciągnęłaś powietrze i poderwałaś się szybko z miejsca. Chyba zadławiłaś się własną śliną i zapomniałaś jak się oddycha. Miałaś wrażenie, że wszystko Ci się śniło i wyczekiwałaś momentu w którym się obudzisz.
     - Po co ta wystraszona mina? - zaśmiał się. - Naprawdę cię kocham, Nia.
     Czy unosiłaś się w powietrzu ze szczęścia? Bo właśnie tak się czułaś; szczęśliwa i tak lekka, że mogłabyś latać. Błądziłaś wzrokiem po twarzy Caluma, kiedy nachylił się w Twoim kierunku i złożył na Twoich ustach czuły pocałunek. Kochał Cię.
Kochał. Nie chciałaś niczego więcej. To było wszystko i więcej o czym kiedykolwiek mogłabyś marzyć. Calum naprawdę Cię kochał, a Ty kochałaś Jego. 

    To było wszystko.

Siedziałaś w kuchni przy niewielkim stole ze wzrokiem utkwionym w niebieskim kubku z nienaruszoną i już zimną herbatą. Czasami przenosiłaś swoją uwagę na rozsypany cukier na blacie i powoli, ziarenko po ziarenku, strzepywałaś go na podłogę. Próbowałaś śledzić wzrokiem jego upadek, ale gubiłaś ziarenko gdzieś w połowie drogi na dół, więc zaczynałaś od nowa. Czułaś się zawieszona pomiędzy światami; nie byłaś nawet pewna, czy to co się teraz działo było prawdą. Byłaś pusta w środku - równie dobrze mogłabyś nie istnieć.
     - Nie pamiętam swojego życia  - odezwałaś się cicho. - Nie wiem co było przed nim.
     Nie oczekiwałaś żadnej odpowiedzi od siedzącego naprzeciwko chłopaka. Po prostu czułaś, że musiałaś to powiedzieć, jakby te dwa zdania mogły wszystko wytłumaczyć.
     Żarówka nad stołem zaczęła migać, aż w końcu zgasła pogrążając kuchnie w całkowitych ciemnościach. Minęła chwila zanim powoli zsunęłaś się z krzesła i po omacku zaczęłaś szukać włącznika od lampek nad blatem kuchennym. Chciałaś je zapalić, ale zawahałaś się, kiedy wyglądnęłaś przez okno na oświetloną przez latarnie ulicę. Była cicha i pusta. Zupełnie jak Ty.
     - Wiesz, że często siedzieliśmy na dworze w nocy? Nie lubiłam spać. 

     Zaświeciłaś światełka i wróciłaś do stołu by zebrać naczynia. Wylałaś herbatę do zlewu, a brudne wsadziłaś kubki do zmywarki. Zaczęłaś sprzątać garnki, które zostały na kuchence i wycierać rozsypany cukier ze stołu. Wszystko robiłaś machinalnie i w zupełnej ciszy. Chyba na chwilę zapomniałaś o siedzącym na krześle Ashtonie, bo kiedy złapał Cię delikatnie za rękę podskoczyłaś wystraszona. Wyglądałaś jak spłoszone zwierzę, kiedy wyrywałaś się z Jego uścisku i uciekłaś na drugą stronę kuchni.
     - Przepraszam, Ash.
     Chłopak posłał Ci uspokajający uśmiech i dokończył sprzątanie, kiedy Ty zjechałaś plecami po ścianie i schowałaś głowę w podciągniętych do klatki piersiowej kolanach. Pozwoliłaś swoim długim włosom opaść i schowałaś się za nimi, jak za kurtyną.

     - Nie musisz ze mną tu siedzieć - powiedziałaś stłumionym głosem. Nie chciałaś żeby chłopak czuł się za Ciebie w jakikolwiek sposób odpowiedzialny, tym bardziej po tym jak potraktował Go Twój tata, ale przynajmniej mama stanęła w obronie Ashtona.
     - Nie muszę  - zgodził się chłopak.
     Byłaś znużona i nie miałaś siły się kłócić. Pokiwałaś głową i pozwoliłaś się podnieść, kiedy Ashton zanosił Cię do Twojej sypialni. Miałaś ładny pokój w odcieniach błękitu z dużym łóżkiem pod oknem.
     - Dziękuję. - Skuliłaś się, kiedy poczułaś pod sobą miękki materac.



✕  ✕  ✕ 
Nie miało być dzisiaj rozdziału, ale w tym tygodniu mam trzy kolokwia, a paznokcie już pomalowałam, maseczkę na włosy zrobiłam, ciasto upiekłam i przeczytałam niedawno zakupioną książkę. Niech żyje nauka! 
Calum  pojawi się już niedługo - obiecuję :D 

2 komentarze:

  1. Ashton jest taki kochany, że aż robi się ciepło na sercu.
    Hura prokrastynacja, ale czas już usiąść do nauki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny.. Czekam na pojawienie się Caluma <3

    OdpowiedzUsuń