29.11.2014

[ 5 ]

Płatki w misce z mlekiem już dawno rozmokły i teraz całe jedzenie przypominało obrzydliwą papkę dla dziecka w kolorze jasno brązowym, bo czekoladowe groszki, które dosypywałaś w zamyśleniu też dążyły się rozpuścić. Mimo, że Twój brzuch zapadał się i czułaś w nim kłucie nie zmusiłaś się do zjedzenia czegokolwiek. Kiedyś nieprzyjemne i powodujące dyskomfort uczucie głodu, było teraz czymś znanym do czego zdążyłaś się przyzwyczaić, a nawet polubić. 
    Rodziców nie było w domu - nawet Twoja mama postanowiła pojawić się w końcu w pracy. Po Twoim ostatnim załamaniu wzięła urlop, by dotrzymać Ci towarzystwa, ale zupełnie Tego nie potrzebowałaś. Mama sprawdzała się tylko po to by zawieźć Cię do psychologa, którego też zaczynałaś nienawidzić. Twój telefon milczał. Odsunęłaś od siebie życie do tego stopnia, że nawet Twoje jedyne przyjaciółki - Chloe i Hayley - przestały namawiać Cię na wspólne wyjścia. Nie potrafiły do Ciebie dotrzeć, więc w końcu się poddały. Ale przyjaźń nie polega na poddawaniu się, kiedy jest ciężko, prawda? Czułaś złość na siebie i na dziewczyny - na siebie, bo nie potrafiłaś zmusić się do oderwania od przeszłości i próby dalszego życia - na dziewczyny, bo nie próbowały zrozumieć. 
     Ashton też milczał poza jednym telefonem dwa dni po tym jak zobaczyłaś Caluma. Podejrzewałaś, że mogła być to sprawa Twojego taty, który nie zgadzał się na znajomość z blondynem i robił wszystko, by zniechęcić Go do odwiedzania Cię. Może tak było lepiej, może to był znak i czas na nowe znajomości. 
     Kiedy usłyszałaś dzwonek do drzwi, a potem natrętne pukanie nie od razu podniosłaś się z krzesła. Miałaś cichą nadzieję, że intruz podda się i odejdzie, zostawiając Cię w spokoju. Byłaś też zbyt zajęta rozgniataniem łyżką resztek płatków śniadaniowych, by zobaczyć kto Cię nachodzi. W końcu zsunęłaś się z barowego krzesła i poprawiając spadający z ramion sweter powoli ruszyłaś w kierunku drzwi. Szurałaś głośno z każdym swoim krokiem, wciąż jeszcze rozespana i niespełna sił choć było już południe.           
     Zdrętwiałaś na widok Caluma stojącego przed drzwiami. Szybko rozpoznałaś koszulkę, którą miał na sobie, a którą zdarzało Ci się podkradać do spania. Słodko Nim pachniała i usypiała Cię z uczuciem całkowitego bezpieczeństwa i szczęścia. Próbowałaś odezwać się, ale głos całkowicie gdzieś uciekł, więc tylko stałaś wpatrując się w chłopaka, kiedy miliony myśli wirowały w głowie. Przestałaś liczyć czas odkąd się rozstaliście, ale wiedziałaś, że dużo upłynęło zanim Calum sam postanowił Cię zobaczyć. Może chodziło o to przypadkowe spotkanie u Ashtona. Może zobaczył Cię i zrozumiał, że się pomylił. Może nadal Cię kochał i nie potrafił bez Ciebie żyć. Może po to przyszedł - by powiedzieć Ci, że to był błąd, którego żałuje najbardziej na świecie i chce wszystko naprawić. A może przyszedł zobaczyć czy plotki są prawdziwe. Może ta chwila, kiedy widzieliście się przelotnie cztery dni temu nie wystarczyła i przyszedł tu, by dokładniej przyjrzeć się swojemu dziełu. Może był dumny z tego jak ślepo byłaś w Nim zakochana i jak teraz rozpadałaś się na Jego oczach. Może.
    - Wpuścisz mnie?

     Zdradziecki dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa, kiedy usłyszałaś Jego głos. Starałaś się zapanować nad przyspieszającym oddechem, kiedy tarłaś ręce w nadzieji, że gęsia skórka zniknie tak szybko, jak szybko się pojawiła. Przez ten ułamek sekundy, kiedy stałaś uczepiana framugi drzwi, jak jedynej deski ratunku i kiedy wpatrywaliście się sobie nawzajem w oczy pojawił się okrutny przebłysk nadziei, że nie wszystko stracone. Zapragnęłaś być nagle słaba, chciałaś schować tę przeklętą dumę do kieszeni  i zwyczajnie przytulić się do Caluma - poczuć Jego zapach i znajome ciepło. Potem chciałaś się rozpłakać ze swojej naiwności i uczucia, którym darzyłaś stojącego naprzeciwko chłopaka, a na końcu zatrzasnąć drzwi przed Jego nosem i odejść z podniesioną głową, ale jedyne co zrobiłaś to odsunęłaś się, by zrobić miejsce Calumowi i w ciszy patrzyłaś jak przechodzi do dalszej części domu. Znał każdy zakątek tutaj, dokładnie wiedział, gdzie skierować swoje kroki. Podążyłaś za Nim z sercem tak szybko bijącym, że pawie wyskoczyło Ci z piersi. Calum czuł się pewnie, a Ty traciłaś powoli swoją odwagę. 
      Salon w domu nie należał do najmniejszych; tak naprawdę był dosyć przestronny, bo łączył się z jadalnią i kuchnią tworząc dużą otwartą przestrzeń. Spokojnie mieściły się w nim dwie kanapy, fotel i stolik do kawy, a pod ścianą naprzeciwko telewizora stało biurko i duży regał z książkami, ale gdy Calum wszedł do środka, pokój automatycznie się zmniejszył. Jak to możliwe, że nie czułaś się komfortowo nawet we własnym domu?
     - Ja - jak się czujesz?
     Zmarszczyłaś brwi. Naprawdę nie dostrzegał, że byłaś wrakiem człowieka?
     - Słuchaj, robiłem porządek - Calum zaczął od nowa, kiedy nie doczekał się odpowiedzi. - Znalazłem kilka rzeczy, które do ciebie należą - dokończył wyciągając przed siebie pudełko, które dopiero teraz zauważyłaś.
      - Co? Dlaczego mi je oddajesz?
      - Bo są twoje. Po co mam je dalej trzymać?
      Umierałaś. Wiłaś się z bólu patrząc w puste oczy Caluma. Wszystko co robił i mówił było pozbawione jakichkolwiek emocji, których mogłabyś się uczepić.
     - Możesz ze mną porozmawiać, Nia? - Calum wydawał się być podirytowany.
     Dużo czasu zabrało Mu podjęcie decyzji o tej wizycie, ale w końcu uznał, że powinien z Tobą porozmawiać, tym bardziej, że wpadł na Ciebie u Ashtona, a Ty wybiegłaś roztrzęsiona. Teraz przyszedł oddać Ci rzeczy, które znalazł w swoim pokoju, bo były Twoje. To chyba logiczne że nie będzie ich trzymał skoro już nie byliście razem. Tobie na pewno przydałyby się bardziej niż Jemu.
      Nie odezwałaś się, bo nie potrafiłaś. Głos uwiązł Ci gdzieś w połowie drogi i czułaś blokadę, która powodowała ból, gdy próbowałaś wypowiedzieć choć jedno słowo. Byłaś sparaliżowana, nie miałaś żadnej kontroli nad swoim ciałem. Zupełnie nie byłaś przygotowana ani na widok Caluma, ani na zwrot Twoich rzeczy. Nie chciałaś ich od Niego odbierać, bo oznaczało to zupełny koniec wszystkiego.
      - Cholera, Nia. - Przestraszyłaś się na dźwięk tych słów. - Zupełnie nie spodziewałem się po tobie takiego zachowania. Zawsze byłaś taka spokojna i rozsądna w przeciwieństwie do, no wiesz, osób w naszym wieku. Po tym jak powiedziałem, że cię nie kocham nie miałaś biec do domu i odbierać sobie życia.
      Dlaczego te słowa przychodziły Mu tak łatwo? Dlaczego Go nie raniły, kiedy w Tobie każda komórka krzyczała z bólu?
     - Zostawiam pudełko na stole - kontynuował. - Kiedy zmądrzejesz możesz do mnie zadzwonić. Znasz mój numer.
      Poszedł. Po prostu wyszedł zostawiając Cię z niczym.


W barze panował ogólny tłok i harmider, kiedy klienci z jednego końca pomieszczenia przekrzykiwali się z tymi z drugiej strony i to sprawiło, że bar stał się idealnym miejscem dla Luke'a, Michaela i Ashtona. Przerwali prowadzoną rozmowę, kiedy przy Ich stoliku pojawił się oczekiwany Calum ze swoim piwem w ręce. Luke chciał przysunąć jeszcze jedno krzesło, ale zorientował się, że nie ma Cię z Calumem.
     - Gdzie Nia?
     - Nie przyjdzie.
     - Co? Dlaczego?
     Calum upił potężny łyk piwa i zanim przemówił, potarł ręką kark nie wiedząc jak do całej sprawy się zabrać.
     - Zerwaliśmy ze sobą przedwczoraj.
     Przy stole zapanowała idealna cisza, choć gwar rozmów w okół nie ucichł wcale. Chłopcy wymieniali ze sobą zdziwione spojrzenia, Luke otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował z tego, a Calum siedział ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w popękane drewno.
     - Co się stało?
     - Cholera, przykro mi, stary.
     - Zerwaliście, czy
Ty zerwałeś?

     Calum przeskakiwał wzrokiem od Michaela, przez Luke'a do Ashtona i z powrotem, próbując odpowiedzieć na jedno z pytań.
     - Jakie to ma znaczenie?
     -  Po prostu odpowiedz mi na to cholerne pytanie.
     - Ja zerwałem. Sorry, chłopaki, ale to już nie było to - wzruszył ramionami, jakby mówił o deserze, który przestał Mu smakować. - Związki na odległość nie działają.
     - Na jaką odległość? Mam omamy czy może jesteśmy teraz w domu?
     - Wiesz o co mi chodzi, Ash - Calum wypuścił ze świstem powietrze. Przypuszczał, że Ashton będzie robił Mu problemy, ale miał nadzieję, że jednak obejdzie się bez tego.
     - Jak Nia to przyjęła?
     - Nie wiem. Chyba dobrze. Wiecie  - przerwał, żeby znów napić się piwa - bałem się, że będzie gorzej - zaleje się łzami albo zrobi mi awanturę, ale porozmawialiśmy i wszystko jest okej.
     - Nie była smutna?
     - Nie wiem, Ashton - Calum przetarł twarz dłońmi, niezadowolony i zmęczony faktem, że przyjaciel dalej ciągnie cały temat. - Może trochę była, ale po co to drążyć?
     - Bo najwyraźniej w ogóle jej nie znasz - warknął zrywając się z miejsca. Krzesło zakołysało się niebezpiecznie, ale szybko zostało przytrzymane przez ramię Luke'a
     - Co go ugryzło? - zapytał Michael, kiedy Ashton widocznie wzburzony opuścił bar. Calum wzruszył ramionami upiając kolejny łyk piwa. Nie miał zamiaru wdawać się teraz w kolejne dyskusje.
     Kiedy Ashton wyszedł z baru musiał oprzeć się o mur budynku, by uspokoić oddech i zapanować nad szarpiącym Go gniewem. Nie pojmował jak Calum mógł być tak ślepy i głupi, a na dodatek zupełnie nieczuły, bo w ogóle nie przejmował się Twoimi uczuciami. Wrócił do domu i tydzień później po prostu z Tobą zerwał, bo "to już nie było to". Chłopak kopnął z całej siły w ścianę i zawył z bólu, kiedy włożył w to zbyt wiele siły. Ludzie odwrócili się za Nim, czego zupełnie nie zauważył zaślepiony wściekłością skierowaną w stronę Caluma. Na myśl, co mogłaś teraz przeżywać zalał Go ogromny smutek, więc przyspieszył kroku, czując, że musi jak najszybciej znaleźć się przy Tobie. Nie wyglądałaś na dziewczynę, którą łatwo można było złamać, ale były to tylko pozory, bo choć twardo stąpałaś po ziemi i zawsze starałaś się szukać plusów w każdej sytuacji, Ashton wiedział, że bardzo łatwo było Cię zranić. Nawet nie chciał wyobrażać sobie teraz, co mogłaś przeżywać, bo już z daleka można było zobaczyć Twoją miłość do Caluma, której On zupełnie nie doceniał.


Ciemne pudełko naśmiewało się z Ciebie. Stało na podłodze w Twoim pokoju, kiedy Ty siedziałaś naprzeciwko niego na łóżku i słuchałaś jego szyderczego śmiechu. Próbowałaś sobie przypomnieć co takiego mogło się w nim znajdować, by choć trochę przygotować się na otwarcie wieka, ale w głowie miałaś pustkę. Może Calum chciał zwrócić Ci te kostki do gitary, których szukałaś przez miesiąc, a które dałaś mu na urodziny. Albo chodziło o jedną z koszulek, którą również dałaś mu w prezencie. Raz zapodziałaś gdzieś ulubiony grzebień - jakie było prawdopodobieństwo, że został u Caluma, a teraz leżał w pudełku?
     - Nia?
     Odwróciłaś wzrok od pudełka, kiedy usłyszałaś krzyk mamy, któremu towarzyszył szelest siatek.
     - Na górze!
     - To zejdź na dół i mi pomóż. 
     Przewróciłaś oczami ale podniosłaś się z łóżka. Zanim przywitałaś się z mamą zahaczyłaś o łazienkę, by przekonać się jak bardzo źle wyglądałaś. Przeraziłaś się widząc swoje odbicie. To właśnie widział Calum: słabą dziewczynę, pozbawioną chęci do życia z czerwonymi i zapuchniętymi oczami. Mogłabyś umyć włosy, bo zaczęły się przetłuszczać na czubku głowy i może do końca zmyć popękany lakier z poobgryzanych paznokci. Twoja skóra była szara i tak sucha,  że mogłaś rysować po niej paznokciem. Ciemna bluzka, którą nosiłaś od kilku dni była pobrudzona z przodu kakaem, a dresowe spodnie od dawna nie widziały pralki. Boże, gdzie podziała się ta pełna życia, zawsze zadbana dziewczyna?
      - Nia, ile razy mam cię prosić?
     Związałaś włosy na czubku głowy i zbiegłaś po schodach. W kuchni czekały na Ciebie trzy duże siatki zakupów do rozpakowania, a Twoja mama patrzyła na Ciebie wyczekująco.

     - Co?
     - Jeżeli już coś jesz, to mogłabyś po sobie posprzątać.
     Zupełnie zapomniałaś o misce rozmokłych płatków, którą zostawiłaś na stole. Po wizycie Caluma włożenie naczyń do zlewu było dla Ciebie najmniejszym priorytetem.
      Uważałaś na swoje zachowanie w obecności mamy. Kiedy rozpakowywałaś zakupy czułaś na sobie Jej uważne spojrzenie, zupełnie jakby czekała na Twoje najmniejsze potknięcie. Miałaś dosyć tego, że wciąż ktoś Cię obserwuje. Chciałaś pogrążyć się w swojej rozpaczy, ale nie mogłaś, bo to oznaczałoby kolejne i częstsze wizyty u psychologa, więcej pytań od rodziców na temat tego co się dzieje i jeszcze więcej nadzoru.
     Do pokoju wróciłaś z miską makaronu z sosem ziołowym i suszonymi pomidorami, który mama kupiła na mieście. Zrobiło Ci się niedobrze na jego widok i zapach, ale nie zamierzałaś nikim się z tym dzielić. Potem jedzenie jak zwykle wyląduje w koszu albo zlewie, co było okej, póki Twoi rodzice o tym nie wiedzieli. Odłożyłaś miskę na biurko, całą swoją uwagę poświęcając wciąż stojącemu na podłodze pudełku. Ostrożnie uniosłaś jego wieko, dławiąc się łzami na widok tego co w nim było.

     Książka, którą skończyłaś czytać prawie dwa miesiące temu, ten cholerny grzebień, którego wszędzie szukałaś, koszulka i sukienka o których zupełnie zapomniałaś, zdjęcie Twoje i Caluma, które postawiłaś mu na szafce w pokoju, kilka fioletowych długopisów, tusz do rzęs, Twoja pomadka o ulubionym smaku Caluma, czarna gumka do włosów, którą zazwyczaj nosiłaś na nadgarstku, Twój jasiek na którym spałaś, gdy zostawałaś na noc u Niego, stare etui na okulary i płyta z Waszym piosenkami. To były rzeczy bez których na co dzień mogłaś się obejść, jak ta gumka do włosów czy podkoszulek, ale wszystkie te rzeczy łączyły Cię z Calumem - były Waszą wspólną przeszłością, której On zwyczajnie się pozbył. Równie dobrze mógł od razu podeptać Twoje serce i wyrzucić je do kosza, a nie bawić się we wspaniałomyślne oddawanie rzeczy. 

Nie zwróciłaś uwagi na intruza, który pojawił się w Twoim pokoju z cichym trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Byłaś w połowie Lawendowego pokoju od którego nie mogłaś oderwać się od samego poranka. Obudziłaś się nawet wcześniej niż zazwyczaj, bo ciekawość dalszych wydarzeń nie dawała Ci w spokoju spać.
     - Nosisz okulary?
     Nie byłaś pewna czy Calum zapalił światła, choć wciąż było jasno, czy może nagle więcej słońca wpadło do Twojego pokoju, ale stał się on nagle cieplejszy. Wciąż nie potrafiłaś nadziwić się nad tym jaką władzę miał nad Tobą Calum i jak Twój umysł i ciało wariowały przy Nim.
     - Tylko do czytania albo telewizora - powiedziałaś zamykając książkę i machinalnie ściągając okulary.
      - Nie! - Zamarłaś w pół ruchu na krzyk Caluma. - Zostaw je. Podobają mi się - wyszczerzył się szeroko.
     - One czy ja w nich? - zapytałaś zaczepnie.
     - Pozwól, że przyjrzę się bliżej.

     Łóżko ugięło się pod ciężarem Caluma, który powoli przesuwał się w Twoją stronę. Błądziłaś wzrokiem po Jego twarzy nie mogąc pojąć, jak potrafił być piękny. Przygryzłaś policzek, gdy Calum znalazł się na tyle blisko, że czułaś Jego ciepły oddech na skórze. Jak zwykle pachniał miętową gumą, którą często żuł. Uzależniłaś się od tego banalnego zapachu, które teraz kojarzył Ci się tylko z Calumem.
     - Kto cię wpuścił? - wymamrotałaś niewyraźnie, starając się zebrać swoje myśli i skupić się na tym o czym mówiłaś.
     - Twoja mama. Powiedziała żebyśmy zeszli na dół jeżeli jesteśmy głodni.
     - A jesteśmy?
     - Cały dzień byłem na próbie - powiedział chowając głowę w Twoich długich włosach. - Ale teraz mam ochotę na coś innego niż jedzenie. Mmm pachniesz kokosem.
     Spięłaś się, gdy poczułaś zęby Caluma na swojej szyi. Uczucie było tak elektryzujące, że zwinęłaś palce u stóp, a jedną rękę zacisnęłaś na brzegu koszulki Caluma. Zamknęłaś oczy  poddając się chłopakowi i Jego dotykowi, a po chwili całkowicie się rozluźniłaś. Twoje ręce znalazły skraj koszulki, którą zaraz ściągnęłaś z chłopaka i przebiegłaś paznokciami po Jego brzuchu, czując jak klatka piersiowa wibruje od powstrzymywanego śmiechu. Calum westchnął w odpowiedzi, gdy złapałaś w ręce sprzączkę od pasa i odpięłaś ją, a potem wsunęłaś ręce do tylich kieszeni spodni i ścisnęłaś Jego tyłek. Próbowałaś być poważna i skupić się na pocałunkach, ale nie mogłaś nie roześmiać się na swoje odważne zachowanie. Przy tym chłopaku zupełnie się zmieniałaś, odsuwałaś na bok tę nieśmiałą stronę i naprawdę żyłaś. 

     - Co?
     - Po prostu cieszę się, że jesteś - wyjaśniłaś, łapiąc Caluma z głowę i chcąc Go znów pocałować, ale On się zatrzymał.
     - Wyglądasz cholernie seksownie w tych okularach - powiedział, zanim swoimi ustami dotknął Twoich.
     Pocałunek był tak słodki, gładki i delikatny, że przywodził na myśl płynną czekoladę. Zarzuciłaś ramiona na szyję Caluma, przyciągając Go bliżej i całując głębiej, kiedy przycisnął swoje ciało do Twojego nie pozostawiając żadnej przestrzeni między Wami.
      - Nia, zeszlibyście moż... Och, przepraszam!
     Odsunęłaś się szybko od Caluma, kiedy do pokoju weszła Twoja mama. Czerwień zażenowania od razu wypłynęła na Twoją twarz. Pokiwałaś głową, mrucząc cicho "zaraz zejdziemy" i patrzyłaś jak Twoja mama wycofuje się z pokoju i zamyka za sobą drzwi. Przewróciłaś się na brzuch chowając twarz w poduszkach i słuchając cichego śmiechu Caluma.
     - Nie wierze, że nas widziała - sapnęłaś.
     - Przynajmniej nie stała w drzwiach jak Luke.
     - Nawet mi nie przypominaj! 


✕  ✕  ✕ 
Wow. Doczekaliście się. Troszeczkę wena gdzieś mi uciekła, poza tym znów są skoki, więc w weekendy siedzę przyklejona do telewizora. 
Mam taką małą prośbę - każdy kto czyta niech zostawi coś po sobie, nawet kropkę w komentarzu. Chciałabym po prostu zobaczyć ile osób to czyta, a to też zadziała motywująco do dalszego pisania (:
(za błędy przepraszam - nie sprawdzałam dokładnie)

8 komentarzy:

  1. Jest mi teraz tak smutno, bo ona obdarzyła go ogromną miłością, a on okazał się palantem, który nie potrafił tego daru przyjąć. Jednak czy pewien blondyn o kręconych włosach nie zasługuje czasami na to uczucie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nia jeszcze nie wie jak potoczą się jej losy z Ashtonem, a ja zdradzać nic nie zamierzam :D

      Usuń
  2. wiesz, nie znoszę Caluma tutaj. i totalnie nie mogę zrozumieć czemu musi być tak cholernie nieczuły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, a mi się właśnie podoba jak go wykreowałam! :D

      Usuń
  3. Końcówka boska :) Hahah i ja też przesiedzę przed tv oglądając skoki. Mam nadzieję, że Andiemu nic nie jest :( czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na tego bloga dziś, przypadkiem. Jest świetny. Dość smutny ale i ekscytujący? Coś w tym rodzaju:)
    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. . <- kropka o którą prosiłaś xD
    Rozdział cudowny tyle wspomnień, i Calum co teraz będzie?? Proszę napisz szybko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie wiem czy się wyrobię na ten weekend;c
      A za kropkę dziękuję. Właśnie tego potrzebowałam :D

      Usuń